Miłego oglądania 🙂

https://youtu.be/mnGiZP86nYc

 A oto jeszcze na gorąco relacja jednej z uczestniczek projektu:

Cześć, z tej strony Aleł. Dziś opowiem Wam o naszym kolejnym pobycie w Czechach.

 

Po przyjeździe zostaliśmy podzieleni na grupy i rozpoczęły się zajęcia. Na początku zobaczyliśmy przedstawienie, podczas którego 2 dziewczynki rozmawiały po polsku, nauczycielka śpiewała piosenkę z dedykacją dla naszego Pana dyrektora ( piosenka miała tytuł „Hallelujah”), zespół zagrał koncert na flecie (grały tam 2 dziewczynki, 2 chłopców i 2 panie- jedna na keybordzie, druga na flecie. Na końcu tańczyliśmy zumbę z panią Grażyną (pani Grażyna umiała mówić po polsku). Potem poszliśmy na zajęcia przyrodnicze. Mieliśmy super zadanie, w którym dostawaliśmy naklejkę z nazwą zwierzęcia po polsku i po czesku, musieliśmy znaleźć mamę, tatę i dziecko, następnie pierwszy rząd podchodził do tablicy ze zdjęciami i na kartce wypisywał zwierzęta po polsku i czesku, tak samo było w krzyżówce, hasła również wpisywaliśmy w dwóch językach. Następna była matematyka: na zajęciach była tablica interaktywna z kostką do losowania, dostaliśmy kartkę i na kartce było np. 100, 34,56 itd. Te liczby trzeba było dodać, odjąć, mnożyć, dzielić i sprowadzić np. liczbę 56 do 1. Graliśmy również w memory. Zasady były proste: na tablicy interaktywnej były odwrócone karty i naciskało się jedną kartę, jeśli ktoś wylosował np. 55-5, to musiał znaleźć drugą kartę, tę z wynikiem 50. Następnie dostaliśmy test i małą kartkę, na której zapisywaliśmy odpowiedzi. Najlepszy wynik miała Natalia z mojej klasy i to ona wygrała, nawet z szóstoklasistami. Po matematyce nadszedł czas na ćwiczenia fizyczne. Zawody sportowe składały się z 3 etapów, a każdy miał 7 części; bardzo męczące, ale też fajne i jeszcze zabawa w czeskie „Dwa Ognie”. Nie zbija się przeciwnika tylko trzeba piłkę dać kapitanowi, który stoi na ławce po przeciwnej stronie boiska.
Zmęczeni, ale też zadowoleni poszliśmy na obiad. Zostaliśmy poczęstowani zupą cebulową posypaną serem, puree ziemniaczanym z rybą, mizerią i wielką gruszką wielkości ręki. Po obiedzie nadszedł czas podsumowania i pożegnania. Na pamiątkę dostaliśmy brelok z latareczką . Pełni wrażeń wróciliśmy do Jastrzębia.
Aleł 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.