Górska przygoda…

 
Marta stanęła z głową zadartą wysoko, wysoko w górę i cicho prychnęła.
-"To ma być góra?- zaśmiała się w duchu- Nie po takich trasach się jeździło!
Wsiadła ze swoją rodzinką do kolejki górskiej i przez 20 minut z niedowierzaniem przyglądała się krajobrazowi. Za szybą kabinki, która wiozła ją na Kasprowy Wierch rozciągały się pola pokryte śnieżnobiałym, skrzącym puchem, ostre, jakby rzeźbione przez pijaną osobę szczyty gór i inne zapierające dech w piersiach widoki. Słońce mocno świeciło, Marta czuła się jak w Alpach.
Wszystko to zmieniło się, gdy wjechali wyżej. Znikąd pojawiły się ciemne, gradowe chmury. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Gdy dziewczyna wyszła z wagonika, uderzył ją w twarz okropnie zimny i przenikliwy wiatr. Mimo, że była ubrana w kilka warstw ciepłych ubrań, czuła wszędzie mróz, a po spojrzeniu  w dół stoku aż zakręciło jej się w głowie. Rodzice rozważali możliwość powrotu kolejką, gdy nagle ktoś klepnął tatę w ramię.
-To co, zjeżdżacie? Nie jest łatwo, ale ja tu robię za przwodnika i już kilkanaście rodzin takich jak wy dojechało spokojnie do swojego auta.- powiedział mężczyzna w wełnianej czapce i kolorowych googlach. 
-Może dojechało, ale….-próbowała się tłumaczyć mama, bezradnie oglądając się dookoła. 
-A tam!!- machnął ręką "przewodnik".- Włos wam z głowy nie spadnie, obiecuję!
I tak Marta zjeżdżała właśnie z Kasprowego Wierchu. Nie widziała dosłownie nic, okulary całe jej zaparowały, a na twarzy czuła bolesne grudki śniegu. Z początku nie było źle. Widziała ludzi, jechała za nimi. Kłopoty rozpoczęły się wtedy, gdy narty jej się rozjechały. Chwilę leżała oszołomiona na śniegu, ale ta chwila wystarczyła, by została całkiem sama. Powoli podniosła się. Nogi miała jak z waty, nie umiała się na nich utrzymać. Zjechała kawałek w dół i nagle poczuła, że nie ma już pod sobą gruntu. Sturlała się z wielkiej skarpy, a narty przyczepione do nóg wykręcały ją na wszystkie strony.
Wreszcie się zatrzymała. Leżała nieruchoma na śniegu, jej oddech był bardzo nierówny. Była ledwo żywa ze strachu. Poczuła, że jej powieki powoli się zamykają….
 
Józek

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.