Z soboty na niedzielę zorganizowaliśmy sobie wycieczkę pod namioty do Pielgrzymowic . Pogoda nie do końca nam dopisała , ale my tym w ogóle nie przejęliśmy się . Rozbiliśmy obozowisko i ruszyliśmy do … zabawy . Największy namiot posłużył nam jako świetlica . Było ciasno , ale wesoło . W konkursie skeczów wygrała drużyna Huberta . Gdy przestało padać zrobiliśmy sobie grilla . Głównym kucharzem został mianowany Bryan . Później był przepyszny deser przygotowany przez babcię Ali oraz     oranżadowy toast za udaną imprezę . A wieczorem – ognisko  , podczas którego opowiadaliśmy sobie różne ciekawe przygody. Jednak najciekawsze było przed nami . O północy , mając tylko latarki ruszyliśmy na podchody do….. „NAWIEDZONEGO  DOMU”. Było strasznie , ale później śmiechu co niemiara ‘’. Co ciekawe  zdjęcia , które robiliśmy podczas przemarszu …znikły ze wszystkich    komórek!!!!! Spać położyliśmy się … pss  tajemnica , ale słychać było koguta . Rano pyszne   śniadanko . Jajecznicę przygotował Nataniel, a naleśniki Patrycja z Kamilą . Później jeszcze zjeżdżalnie oraz huśtaweczki  i oczywiście mały meczyk piłkarski . Oj co to był za dzionek …

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.