Dzień 1, 28.02.2017r
Zbiórka była o godz. 9:30. Na początku pani Ola zebrała nasze dowody, paszporty. Wyjechaliśmy o godz. 10:40 . Już po pół godzinie byliśmy w Karwinie i tam razem z uczestnikami czeskimi rozpoczęliśmy wspólną podróż
Jechaliśmy. Na początku wszystko było dobrze. Później jednak na granicy w Słowacji stanęliśmy w korku, przez co mieliśmy opóźnienie. W końcu dojechaliśmy do miejscowości Ružomberok, gdzie zakończyła się nasza jazda autokarem. Grupami udaliśmy się do wypożyczalni narciarskiej, gdzie otrzymaliśmy sprzęt.
Do Majěkowej Chaty, naszego miejsca noclegowego, dostaliśmy się pieszo, szliśmy ok 2,5 godziny. Wykończeni spacerem, zjedliśmy pyszny rosół i drugie danie – chałkę w rzadkim budyniu. Później zakwaterowanie, sprawy organizacyjne, prysznic i sen .

Dzień 2, 1.03.2017r.
Pobudka była o godz. 7:00, a o godz. 8:00 śniadanie. Po posiłku zaczęliśmy szykować się na stok. Samo ubieranie zajęło nam 30 min, a zakładanie nart – kolejne 30 min, dojście na stok – 5 min i wspólna rozgrzewka w formie zabaw – 30 min! Uff! Później podzieliliśmy się na grupy według umiejętności i w końcu zaczęliśmy jeździć. Grupa, w której byłam najpierw jechała niebieską trasą. Niestety, zdążyliśmy zjechać tylko 2x i musieliśmy iść na obiad. Po zjedzeniu zupy fasolowej nadszedł czas na poobiednią sjestę. Po godzinie odpoczynku znowu zaczęliśmy się szykować na narty. Tym razem moja grupa zdążyła zjechać 4 razy. Było super! Chociaż się wywróciłam w sumie 3 razy to i tak bardzo mi się podobało i nic mnie nie bolało.
Potem zjedliśmy kolację. Wieczorem zostały zorganizowane zabawy integracyjne, które miały na celu nas zintegrować. Później nadeszła pora na sen…

Dzień3, 2.03.2017r.
Jak zwykle obudziliśmy się o godz. 7:00. Zjedliśmy śniadanie i na stok  Było bardzo fajnie. Wywróciłam się znowu 3 razy, ale i tak mi się podobało. Najlepszym momentem było, kiedy wyjechaliśmy kanapą na górę. Były tam piękne widoki!
Po obiedzie wszystko od nowa, znowu narty Później kolacja i zajęcia grupowe, które miały na celu bliżej nas ze sobą poznać, zintegrować. Ogólnie był to super dzień i.. zaczynamy rozmawiać po czesku

Dzień 4, 3.03.2017r.
Rano wszystko było jak co dzień, za to dzisiejsze popołudnie było całkiem inne niż zwykle- zamiast udać się na narty poszliśmy na pieszą wycieczkę w dół góry, z której zawsze zjeżdżaliśmy na nartach czy snowboardzie. Zejście zajęło nam ok. 2h, a z powrotem wyjechaliśmy gondolką. Było całkiem fajnie. Później poszliśmy na stok, ale nie zjeżdżać – wszyscy ułożyliśmy się w napis CZ-PL (Polacy w PL , a Czesi w CZ ). Później kolacja i wieczór z zabawami integracyjnymi.

Dzień 5, 4.03.2017r.
Rano śniadanie i oczywiście – narty Niestety na stoku nie było najlepszych warunków- mokry śnieg i wszędzie muldy, ale mimo to udało nam się nam zjechać 4 razy! Później obiad, który jedliśmy w innym miejscu niż zwykle- na drugiej sali.
Po południu znowu na stok, ale nie jeździliśmy dużo, bo jak już wspomniałam, warunki były koszmarne i znowu ułożyliśmy się na stoku w CZ-PL. Później kolacja i dyskoteka karnawałowa. Wszyscy Czesi byli przebrani za jakieś postacie, a Polacy nie, bo nikt nas nie poinformował, że będzie taka dyskoteka i że mamy wziąć z domu jakieś stroje. Oczywiście chcieć to móc, więc bardziej kreatywne osoby poubierały się w to co miały- jakieś chusty, kaski, jednak ja do tych osób nie należałam. Był też konkurs na najlepsze przebranie. Było super
Trochę mi smutno, że JUŻ JUTRO WRACAMY, ale z drugiej strony to nawet dobrze, bo już trochę mam dość tego codziennego wstawania o godz. 7:00.

Dzień 6, 5.03.2017r.
Rano obudziłam się ze świadomością, że to mój ostatni dzień tutaj. Najpierw jak zwykle śniadanie, które swoją drogą nie smakowało dzisiaj tak dobrze- znudziło mi się już jedzenie tego samego w kółko. Do godziny 9:00 musieliśmy opuścić pokoje. Znieśliśmy bagaże. Dzisiaj wyjątkowo szybko uwinęliśmy się ze wszystkim i poszliśmy jeździć. Warunki były chyba najgorsze ze wszystkich dni, ale za to pogoda była bardzo ładna. Kiedy zjechałam ostatni raz z jednej strony byłam zadowolona, że nic mi się nie stało, a z drugiej smutna, że to był ostatni raz. Ogólnie było dzisiaj dużo zamieszania, jak to zwykle bywa na koniec. Musieliśmy się przebrać na dole, bo już nie mogliśmy zrobić tego w pokojach. Dziś w końcu był dwudniowy obiad, ale za to nie dostaliśmy suchego prowiantu na drogę.
Po ok. pół godzinie drogi, zgodnie z planem, stanęliśmy w aquaparku. To były najlepsze 2h dzisiejszego dnia. Przez ten czas wszyscy się zrelaksowaliśmy na termach. Po basenie ruszyliśmy w dalszą drogę do domu i szczęśliwie dotarliśmy do celu.

No i stało się- obóz dobiegł końca. Jestem już w domu, zmęczona i nieprzytomna po całym dniu.
TEN OBÓZ BYŁ NAPRAWDĘ SUPER I DŁUGO GO NIE ZAPOMNĘ !!! W PRZYSZŁYM ROKU TEŻ POJADĘ … JAK BĘDZIE.
Zuzia Adamczyk kl. VI b

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.